Mimo, że aktualny remont załatwia tak
naprawdę tylko jeden problem ulicy Piotrkowskiej tj. estetyczny (nie
poprawia sytuacji ekonomicznej, społecznej, ani transportowej) to
jednak miło jest się przejść po nowej nawierzchni, szerokim
chodniku, usiąść w końcu na estetycznej ławce i chwilę
odpocząć. Wreszcie znika paskudna, betonowa kostka z początku lat
90. Wreszcie pojawiają się gęsto ustawione elementy małej
architektury miejskiej (ławki, stojaki rowerowe). W końcu wraca na
Piotrkowską zieleń.
Element, który bardzo mi się podoba. Lukr... tzn. cynkowane guziczki:D
Jednak jak to mistrz Bareja zawarł w swym
filmie - chodzi o to, żeby plusy nie przesłoniły nam minusów, co
samo w sobie jest kuriozalne, ale akurat w tym przypadku bardzo na
miejscu. A minusy te niestety są poważne. Nie zdecydowano się na
powrót linii tramwajowej na ul. Piotrowską, która mogłaby ją
doskonale obsłużyć transportowo (a przy okazji połączyć z
Manufakturą, Starym Rynkiem i Księżym Młynem), brakuje, póki co,
programu kompleksowej rewitalizacji kwartałów przyległych do
Piotrkowskiej, przez co wokół Pietryny brakuje i będzie brakować
mieszkańców, którzy naturalnie ożywialiby tę ulicę. Nawet jeśli
to wszystko kiedyś zostanie zrobione, to obawiam się, że niestety
zaczęto od złej strony. Można również czepiać się sfery
estetycznej, ale de gustibus non est disputandum. Do jednej rzeczy
jednak muszę się dowalić - mianowicie do latarni. Są one tak
toporne i ustawione tak gęsto, że gdy wzrok kieruje się wzdłuż
Piotrkowskiej, to tworzy nam się wizualny kanion, co wygląda po
prostu źle:/
Lecz mimo to, w końcu przyjemnie jest się
przespacerować i nie jest wstyd pokazać ludziom z zewnątrz nasz
„miejski salon” :)